Rozdział zawiera przekleństwa
Tamtego wieczoru Vicki jeszcze długo nie mogła zasnąć. W głowie szumiało jej od natłoku myśli, a przed oczami wciąż miała widok wrednego uśmieszku blondyna.
Kiedy jednak udało jej się zapaść w objęcia Morfeusza, spała zadziwiająco głęboko i spokojnie.
Przechadzała się po szkole, co chwilę witając się za znajomymi. Każdy była dla niej miły. Chłopaki ją zaczepiali, a dziewczyny patrzyły na to z zazdrością. W pewnym momencie podeszła do niej nauczycielka od matematyki, która od jakiegoś czasu była dla niej niemiła. Zaskoczył ją fakt, że tym razem zachowywała się niewiarygodnie spokojnie, z uśmiechem na twarzy.
- Słuchaj, Victorio, widzę, że dostałaś ostatnio parę słabszych ocen, może przyjdziesz na dodatkowe zajęcia? Jestem pewna, że poradzisz sobie z materiałem, nie masz dużo do nadrobienia, a ostatnie tematy nie są zbyt trudne - zaproponowała.
Vicki zaczęła stopniowo się rozbudzać. Dzięki zwiększonej świadomości zwróciła uwagę na to, że kiedyś już tak było. Spojrzała w lusterko. Jej oczy były niebieskie.
Odkrycie sennego oszustwa sprawiło, że dziewczyna rozbudziła się całkowicie. Przetarła oczy, niechętnie obracając się na drugi bok. Sprawdziła, która godzina.
- 10:13. Jak zwykle spałam ponad normę - westchnęła znużona i rozciągnęła się. Podciągnęła kołdrę pod sam nos i przewróciła się na plecy. Wpatrywała się w sufit bezmyślnie przez kilka minut.
- Słuchaj, Victorio, widzę, że dostałaś ostatnio parę słabszych ocen, może przyjdziesz na dodatkowe zajęcia? Jestem pewna, że poradzisz sobie z materiałem, nie masz dużo do nadrobienia, a ostatnie tematy nie są zbyt trudne - zaproponowała.
Vicki zaczęła stopniowo się rozbudzać. Dzięki zwiększonej świadomości zwróciła uwagę na to, że kiedyś już tak było. Spojrzała w lusterko. Jej oczy były niebieskie.
Odkrycie sennego oszustwa sprawiło, że dziewczyna rozbudziła się całkowicie. Przetarła oczy, niechętnie obracając się na drugi bok. Sprawdziła, która godzina.
- 10:13. Jak zwykle spałam ponad normę - westchnęła znużona i rozciągnęła się. Podciągnęła kołdrę pod sam nos i przewróciła się na plecy. Wpatrywała się w sufit bezmyślnie przez kilka minut.
Kiedy uznała, że dość już tego nieróbstwa, leniwie położyła prawą nogę na ziemię, a następnie także lewą. Wstała ospała, ubrała jakiekolwiek spodnie i bluzkę, poszła do łazienki, umyła się i zeszła do kuchni. Na stole leżała kartka.
"Jestem z tatą na zakupach. Zrób sobie śniadanie i przygotuj coś
na obiad. Będziemy koło 15:00. Kochamy Cię, mama."
Vic wyciągnęła z szafki płatki kukurydziane i miskę, a z lodówki mleko i przygotowała prowizoryczny posiłek. Jedząc go, pochrupiwała głośno i czytała codziennie dostarczaną przez listonosza gazetę.
- "Arsenal Londyn wygrał kolejny mecz", "Pani Komorowska chwali się kolekcją bielizny", "Wypadek na ul.Kruczej" - czytała kolejne nagłówki, jednak nic nie wydawało jej się na tyle zaskakujące, aby pobudzić ją do życia.
Wróciła do pokoju, aby sprawdzić, czy nie dostała jakieś wiadomości. Czekało ją zaskoczenie - 7 SMS'ów. Prawie wszystkie od Diany.
- Księżniczka wysłała coś telefonem - zaśmiała się krótko i nieco nerwowo otworzyła pierwszą wiadomość.
- Księżniczka wysłała coś telefonem - zaśmiała się krótko i nieco nerwowo otworzyła pierwszą wiadomość.
Od: Dia ;* Wysłano: 21:32
"Gdzie jesteś?
Nie mogę Cię znaleźć.
Odpisz."
Vicki mruknęła coś w odpowiedzi i przełączyła na kolejną wiadomość.
Od: Dia ;* Wysłano: 21:53
"Nie wygłupiaj się, zamiast się bawić,
chodzę i Cię szukam."
Od: 7438 Wysłano: 22:01
"Wyślij SMS o treści SERCE,
aby dowiedzieć się, kto Cię kocha.
Nie zwlekaj."
- Durne reklamy - warknęła dziewczyna i odruchowo usunęła wiadomość.
Od: Dia ;* Wysłano: 22:19
"Ile razy muszę Ci jeszcze pisać,
żebyś odpisała?"
Od: Dia ;* Wysłano: 22:30
"Idę tańczyć. Nara."
Od: Dia ;* Wysłano: 23:06
"Kopnęłaś Justina bez powodu i uciekłaś.
Pojebało cię do reszty?
Mogłaś mu coś zrobić =.=."
Od: Dia ;* Wysłano: 23:58
"Widzimy się jutro u mnie.
O 14:45."
- Huh, chyba się trochę wkurzyła - westchnęła Victoria i zakryła twarz dłonią.
Spróbowała coś ugotować, nie zważając na swoje niewielkie umiejętności kulinarne. Przygotowała jakiś sos i zrobiła spaghetti. Na zegarze widniała już godzina 14:21. Vic zjadła pospiesznie swoją porcję, złapała za długopis i napisała rodzicom, że wychodzi i nie wie, kiedy wróci.
Spróbowała coś ugotować, nie zważając na swoje niewielkie umiejętności kulinarne. Przygotowała jakiś sos i zrobiła spaghetti. Na zegarze widniała już godzina 14:21. Vic zjadła pospiesznie swoją porcję, złapała za długopis i napisała rodzicom, że wychodzi i nie wie, kiedy wróci.
Szła na spotkanie nieco nerwowo. Ciągle pocierała bransoletkę przynoszącą jej szczęście. Czuła, że pocą jej się ręce. Nie spieszyła się, jednak utrzymywała minimalne tempo niezbędne do dotarcia na czas. Miała wrażenie, że ktoś za nią idzie, jednak odwracając się, nic nie widziała oprócz drogi i kilku przechodniów, idących w różnych kierunkach.
Po kilku minutach stała już pod drzwiami. Zadzwoniła kilka razy i czekała. Minutę, dwie, trzy... Ponowiła działanie. Dom otworzył się z hukiem, a w przejściu stanęła Diana ubrana w czerwoną, mocno opinającą jej ciało sukienkę. Na nogach widniały czarne koturny. Po jej postawie ani twarzy nie było widać oznak kaca czy nieprzespanej nocy.
- Wejdź - warknęła krótko i z dumą udała się do salonu.
Vicki stuliła się delikatnie i powoli ruszyła za nią. Stanęła przy półkolistym wejściu i rozejrzała się zdziwiona.
Vicki stuliła się delikatnie i powoli ruszyła za nią. Stanęła przy półkolistym wejściu i rozejrzała się zdziwiona.
Na oprawionej skórą, trzyosobowej kanapie siedział blondyn. Dokładnie ten sam, który wczoraj ją wyzwał. Diana podeszła do niego i siadła obok. Victoria nie wiedziała, co zrobić. Postanowiła pozostać w przyjętej wcześniej pozycji.
- Siadaj - powiedziała przyjaciółka niezbyt miło.
Vic posłusznie podeszła i usiadła na fotelu naprzeciwko. Zapadła niezręczna cisza.
- Eh - westchnęła blondynka. - A więc... Co chciałaś?
- Spodziewałam się, że będziesz się tłumaczyć. W końcu ja nic złego nie zrobiłam - odparła Diana.
Vic posłusznie podeszła i usiadła na fotelu naprzeciwko. Zapadła niezręczna cisza.
- Eh - westchnęła blondynka. - A więc... Co chciałaś?
- Spodziewałam się, że będziesz się tłumaczyć. W końcu ja nic złego nie zrobiłam - odparła Diana.
- A ja? Sama nie wiem, czemu jesteś na mnie zła.
Chłopak tylko patrzył się na dłonie i uśmiechał się wrednie pod nosem tak, żeby Vicki to widziała, ale jej przyjaciółka już nie.
Chłopak tylko patrzył się na dłonie i uśmiechał się wrednie pod nosem tak, żeby Vicki to widziała, ale jej przyjaciółka już nie.
- Czemu? Ty jeszcze pytasz czemu? - krzyknęła Diana.
Victoria patrzyła na nią, starając się zachować spokój. Czuła jednak, że nie będzie jej łatwo nie denerwować się.
Victoria patrzyła na nią, starając się zachować spokój. Czuła jednak, że nie będzie jej łatwo nie denerwować się.
- Tak, pytam czemu - odparła Vicki, dokładnie akcentując każde słowo.
Diana na chwilę przestała mówić, zdziwiona. Dziewczyny nie kłóciły się, odkąd Vic została zgwałcona. Poprzednie spory były jednak bardzo łagodne - przyszła ofiara nie stawiała się, starała się wszystko tłumaczyć bez zbędnych emocji. Diana po prostu nie spodziewała się wybuchu przyjaciółki.
- Najpierw przychodzisz na moje urodziny, ubrana w jakieś sprane jeansy i T-shirt, potem chowasz się przed wszystkimi, a gdy mój kuzyn Justin, ten z Londynu - ruchem głowy wskazała siedzącego na kanapie chłopaka - przychodzi się z tobą zapoznać, wyzywasz go i kopiesz w krocze! Zostawiałaś go samego w obcym mieście, w domu pełnym ludzi, których nie zna, na dodatek zwijającego się z bólu - PRZEZ CIEBIE! - Diana krzyczała tak głośno, że zaczęła szybko i nierówno oddychać ze zmęczenia i zdenerwowania. - Gdzie ty znowu polazłaś?! Zawsze, ale to ZAWSZE, gdy chcę, żebyś wróciła do dawnego życia, ty uciekasz ode mnie! - twarz dziewczyny nieco posmutniała.- A może ja nie chcę pomocy? Nie chcę, żeby ci twoi niby przyjaciele - przy tym słowie uniosła ręce i pokazała znak cudzysłowia - udawali, że mnie lubią, a potem obrabiali mi dupę za plecami, tak jak tobie! A gdybyś chciała wiedzieć, to nawet twój kochany kuzynek wczoraj oznajmił mi, że właśnie - cytuję - "pieprzysz się z jego kolegą, Łysym"!
- Ty kłamliwa suko! Nigdy nie powiedziałbym tak o Dianie - wkurzył się Justin i skłamał. - To wspaniała dziewczyna. Poza tym, nie znam tu nikogo.
- On ma rację! - Diana wstała. - Tyle lat się przyjaźnimy, a ty mnie okłamujesz? - podeszła do Vic. - Nie spodziewałabym się tego po tobie.
- Wiesz co? - odpowiedziała Victoria, zbliżając się do dziewczyny na niebezpieczną odległość. Można było wyczuć między nimi nadchodzącą bójkę. Ta dziwna energia płynęła głównie od niższej dziewczyny, rozchodząc się po całym pomieszczeniu. - Ja nie uwierzyłabym, gdyby ktoś powiedział mi, że przestaniesz ufać mi, a zaczniesz być wierną jakimś kłamliwym, podlizującym ci się chłopakom, chcącym tylko twoich pieniędzy.
Zapadła niezręczna cisza. W oczach Diany pojawiły się łzy, jednak rysy jej twarzy nadal pozostawały napięte i groźne. Victoria przestała nad sobą panować. Widząc smutek dziewczyny uśmiechnęła się wrednie. Czuła, że w tym momencie to ona dominuje, że jest większa, silniejsza i lepsza niż stojąca przed nią osoba. Chociaż brunetka, z którą się kłóciła, była od niej wyższa o niecałą głowę, Vic widziała, że jej kolana zaczynają się trząść, a ogólna postawa i oczy wyrażały strach. Przelotnie zerknęła na chłopaka. On także wydawał się przerażony. Chęć uderzenie przeciwniczki była ogromna.
- Wy...Wyjdź - szepnęła z trudem Diana.
Victoria jakby wypadła z transu. Nadal czuła tę siłę i chęć walki, ale zyskała odrobinę kontroli nad sobą. Z trudem zaczęła się wycofywać, odwróciła się i wybiegła z domu.
________________________
Akcja się rozwija. Przepraszam, że musieliście tyle czasu czekać na nowy rozdział, ale niestety nie miałam czasu na pisanie. Mam nadzieję, że wam się podoba. Proszę o komentarze i opinie :).