Zupełnie tak jak ona. Nigdy nie była taka jak reszta. Podczas gdy wszystkie dziewczyny "uganiały" się za chłopcami i ciągle się z kimś umawiały, ona przesiadywała w pobliskim parku, rysując jakieś dziwne, nieokreślone kształty i kątem oka nieśmiało spoglądała na śmiejących się nastolatków. Gdzieś w głębi duszy pragnęła być tam z nimi. Ale nie była taka jak Diana i reszta nastolatek. Zawsze w obecności chłopaków, którzy nie byli jej kolegami, nie wiedziała o czym mówić. Wstydziła się patrzeć obcym w oczy. Co gorsza nie miała pojęcia, co może z tym zrobić.
Z drugiej jednak strony była zadziwiająco odważna. Nie bała się skakać na bungee (pomimo, że w momencie oderwania stóp od ziemi miała ochotę piszczeć i błagać o powrót na bezpieczny grunt). Zawsze stawała w obronie Dia. Sprzeciwiała się nawet nieznajomym. Czuła wtedy ogromną siłę, a także ból, spowodowany tym, że przyjaciółka nigdy nie zachowywała się tak w stosunku do niej. Co prawda dziewczyna była wspaniała, ale Vicki pragnęła czuć się bezpiecznie. Diana jej tego nie dawała, interesując się tylko sobą. Mimo to dziewczyna nadal broniła przyjaciółki, pokazując, że jest silną, wzburzoną kobietą.
Dziewczyna przeniosła wzrok na zdjęcia. Znajdowały się w całym pokoju: niektóre wisiały na ścianach, inne stały na szafkach. Przedstawiały różne momenty z jej życia. Kilka z dzieciństwa, dwa z okresu, kiedy była niemowlęciem. Najwięcej wisiało fotografii sprzed wypadku. Wygłupiała się na nich z Dianą, stała z rodziną lub przytulała się do zwierząt. Vicki nie przepadała za tymi zdjęciami. Odczuwała wobec nich sentyment, jednak denerwowały ją. Czuła, że od tych dwóch lat jest inna, a fotografie, na których widziała dawne, błękitne oczy, jeszcze ją w tym upewniały. Łatwiej byłoby jej się pogodzić, a raczej przyzwyczaić do swojej inności, gdyby wyglądała tak samo.
Nastolatka schowała głowę pod poduszkę. Dopiero co wróciła od psychologa. Nie lubiła tych wizyt. Od dwóch lat co tydzień musiała je odbywać. Mężczyzna zawsze mówił to samo. Starał się zdobyć choćby najmniejszą informację na temat przestępcy. Vicki nadal nic nie pamiętała. Zawsze, gdy o tym myślała, widziała pustkę lub to, co działo się przed i po tym.
Wracała z imprezy. Miała tylko 15 lat. Szła sama, ponieważ Diana nie przyszła. Nie było bardzo późno, przed chwilą wybiła 21:20. Nie spieszyło jej się. Miała jeszcze ponad pół godziny, a drogę do domu mogła przebyć w niecałe 15 minut. Szła powoli, ze słuchawkami w uszach. Cicho nuciła ulubione piosenki. Czasami przymykała oczy na krótką chwilę. Znała drogę bardzo dobrze. Codziennie chodziła nią do szkoły. Przechodziła właśnie przez park obok sporej altany obrośniętej krzewami i pnączami. Kątem oka zobaczyła jakiś ruch. Spojrzała w tamtą stronę. Wyjęła jedną słuchawkę i podeszła. Nie wiedziała po co, ale po prostu to zrobiła, czując dziwne przyciąganie.
Usłyszała jęk bólu. Przysunęła się bliżej. Chciała pomóc.
- Czy mam dzwonić po karetkę? - dopytywała.
Gdyby wtedy wiedziała... Pewnie nie przechodziłaby przez park. Zostałaby w domu, bezpiecznie oglądając "Glee" lub inny serial. Pytając o pomoc nie spodziewała się, że sama będzie jej potrzebowała. Zamiast po człowieka z altany, lekarze przyjechali po nią. Vicki była cała obolała i poobijana. Na ciele czuła małe zadrapania i głębsze rany. Stwierdzono gwałt. Dziewczyna nic nie pamiętała, ale przyjęła to do wiadomości. Była zaniepokojona i nieco przestraszona. Denerwował ją fakt, że nie mogła pomóc w śledztwie. Kiedy jednak zobaczyła swoje odbicie, te oczy... Zrozumiała, że od tego momentu będzie inne.
I wcale nie była pewna, czy lepsze.
Usłyszała charakterystyczne pukanie. Od razu wiedziała, że to jej mama. Olivia zawsze wystukiwała rytm jej ulubionej piosenki - "Moon's Smile" jednej z kapel podwórkowych z czasów jej młodości.
- Proszę! - krzyknęła Vicki, wyglądając spod poduszki.
- Diana znowu wysłała do Ciebie kuriera - zaśmiała się Oliwia.
- No tak - spojrzała na małą, czerwoną karteczkę z adresem wymalowanym na niebiesko. - Daj, to pewnie coś ważnego.
- Powinnaś coś powiedzieć - przekomarzała się kobieta o kasztanowych włosach, na których nietrudno było dostrzec siwe przebłyski. - Nie tak się wychowałam! - zaśmiała się ponownie.
Olivia zawsze bardzo troszczyła się o córkę. Kochała ją całym swoim sercem - sercem kobiety, która kiedyś straciła dziecko w wypadku samochodowym. Victorii nie było jeszcze wtedy na świecie, jednak bardzo pragnęła poznać brata. Nigdy nie dostanie tej okazji, tak samo jak jej mama nie będzie mogła już przytulić go ani pożegnać przed wyjściem do szkoły. Mimo tego bólu była bardzo wesołą kobietą. Miała żywe, niebieskie oczy, które wyróżniały się na tle ciemniejszych włosów. Można było o niej powiedzieć wiele, ale nie to, że była niemiła. Olivia zawsze starała się odnosić dobrze w stosunku do innych. Nigdy nie krzyczała ani nie wściekała się.
Kobieta podała córce kopertę i wyszła, nie domykając drzwi.
- Jak zawsze - mruknęła zniecierpliwiona Victoria. Jak większość nastolatek często znajdywała w rodzicach coś, co jej się nie podobało.
Wróciła na łóżko i stanowczym ruchem rozerwała papier. Wyjęła kartkę i zaczęła czytać.
______________________________________________
Mamy pierwszy rozdział. Przepraszam, że taki nieciekawy, jednak nie chciałam dodawać do niego wielu wątków, ponieważ jest on swego rodzaju zapoznaniem z Vicki, główną bohaterką :) . Nie jestem z niego zadowolona, jednak już niedługo akcja zacznie się rozkręcać. Proszę o komentarze z opiniami co jest dobrze, a co źle :)
Usłyszała charakterystyczne pukanie. Od razu wiedziała, że to jej mama. Olivia zawsze wystukiwała rytm jej ulubionej piosenki - "Moon's Smile" jednej z kapel podwórkowych z czasów jej młodości.
- Proszę! - krzyknęła Vicki, wyglądając spod poduszki.
- Diana znowu wysłała do Ciebie kuriera - zaśmiała się Oliwia.
- No tak - spojrzała na małą, czerwoną karteczkę z adresem wymalowanym na niebiesko. - Daj, to pewnie coś ważnego.
- Powinnaś coś powiedzieć - przekomarzała się kobieta o kasztanowych włosach, na których nietrudno było dostrzec siwe przebłyski. - Nie tak się wychowałam! - zaśmiała się ponownie.
Olivia zawsze bardzo troszczyła się o córkę. Kochała ją całym swoim sercem - sercem kobiety, która kiedyś straciła dziecko w wypadku samochodowym. Victorii nie było jeszcze wtedy na świecie, jednak bardzo pragnęła poznać brata. Nigdy nie dostanie tej okazji, tak samo jak jej mama nie będzie mogła już przytulić go ani pożegnać przed wyjściem do szkoły. Mimo tego bólu była bardzo wesołą kobietą. Miała żywe, niebieskie oczy, które wyróżniały się na tle ciemniejszych włosów. Można było o niej powiedzieć wiele, ale nie to, że była niemiła. Olivia zawsze starała się odnosić dobrze w stosunku do innych. Nigdy nie krzyczała ani nie wściekała się.
Kobieta podała córce kopertę i wyszła, nie domykając drzwi.
- Jak zawsze - mruknęła zniecierpliwiona Victoria. Jak większość nastolatek często znajdywała w rodzicach coś, co jej się nie podobało.
Wróciła na łóżko i stanowczym ruchem rozerwała papier. Wyjęła kartkę i zaczęła czytać.
"O 21:00 u mnie. Ubierz się ładnie. Nieważne o co chodzi, to niespodzianka :)"
- Taa, super. Ciekawe o co znowu jej chodzi - westchnęła i spojrzała na zegarek. - 20:34? Jak zwykle ma wyczucie czasu...
Wyszła z pokoju i zeszła na dół.
- Tato, Dia znowu coś chce. Mogę iść?
- Jasne, tylko wróć przed zmrokiem - Alexander podniósł wzrok znad komputera i z delikatnym uśmiechem zwrócił się do córki.
- Jest ciemno od pół godziny, tato - zaśmiała się Victoria.
- Wiem, wiem - uśmiechnął się szerzej. - Idź, tylko... Uważaj na siebie - wypowiadając ostatnie zdanie, spoważniał. Wstydził się wyrażać uczucia.
- Dzięki tato, pa! - krzyknęła dziewczyna i szybko wybiegła z domu, nawet się nie przebierając.
Do domu Diany miała około 10 minut drogi, dlatego uważała za nieco dziwny fakt, że przyjaciółka zawsze posyła kuriera zamiast napisać SMS'a czy przyjść i powiedzieć to, co chce przekazać. Cóż, dziewczyna była nieco rozpieszczona, a nawet bardzo. Jej ojciec pracował jako ważny biznesmen, a matka "dorabiała" jako lokalna modelka. Nigdy nie rozmawiali z córką, ale starali się to nadrobić kupowaniem jej wszystkiego, co chciała. Chociaż w domu Vicki nie przelewało się, nie zazdrościła Dia. Wolała mieć dobry kontakt z rodzicami niż miliony gadżetów. Pomimo, że nie była przyjaciółką Diany dla pieniędzy, dziewczyna często obdarowywała ją prezentami. Początkowo Vic sprzeciwiała się, ale to nie miało sensu. Bogaczka nie znała znaczenia słowa "nie".
Gdy Vicki dotarła do drzwi ogromnej wilii, nacisnęła dzwonek. Otworzyła jej przyjaciółka, dziwnie zadowolona.
- Co do... - powiedziała Victoria, gdy weszła do środka.
Wyszła z pokoju i zeszła na dół.
- Tato, Dia znowu coś chce. Mogę iść?
- Jasne, tylko wróć przed zmrokiem - Alexander podniósł wzrok znad komputera i z delikatnym uśmiechem zwrócił się do córki.
- Jest ciemno od pół godziny, tato - zaśmiała się Victoria.
- Wiem, wiem - uśmiechnął się szerzej. - Idź, tylko... Uważaj na siebie - wypowiadając ostatnie zdanie, spoważniał. Wstydził się wyrażać uczucia.
- Dzięki tato, pa! - krzyknęła dziewczyna i szybko wybiegła z domu, nawet się nie przebierając.
Do domu Diany miała około 10 minut drogi, dlatego uważała za nieco dziwny fakt, że przyjaciółka zawsze posyła kuriera zamiast napisać SMS'a czy przyjść i powiedzieć to, co chce przekazać. Cóż, dziewczyna była nieco rozpieszczona, a nawet bardzo. Jej ojciec pracował jako ważny biznesmen, a matka "dorabiała" jako lokalna modelka. Nigdy nie rozmawiali z córką, ale starali się to nadrobić kupowaniem jej wszystkiego, co chciała. Chociaż w domu Vicki nie przelewało się, nie zazdrościła Dia. Wolała mieć dobry kontakt z rodzicami niż miliony gadżetów. Pomimo, że nie była przyjaciółką Diany dla pieniędzy, dziewczyna często obdarowywała ją prezentami. Początkowo Vic sprzeciwiała się, ale to nie miało sensu. Bogaczka nie znała znaczenia słowa "nie".
Gdy Vicki dotarła do drzwi ogromnej wilii, nacisnęła dzwonek. Otworzyła jej przyjaciółka, dziwnie zadowolona.
- Co do... - powiedziała Victoria, gdy weszła do środka.
______________________________________________
Mamy pierwszy rozdział. Przepraszam, że taki nieciekawy, jednak nie chciałam dodawać do niego wielu wątków, ponieważ jest on swego rodzaju zapoznaniem z Vicki, główną bohaterką :) . Nie jestem z niego zadowolona, jednak już niedługo akcja zacznie się rozkręcać. Proszę o komentarze z opiniami co jest dobrze, a co źle :)
Ciekawe i dobrze napisane, choć temat jest dość przykry.
OdpowiedzUsuń