Biegła przed siebie, nie patrząc na drogę. Po kilku minutach zatrzymała się. Nie czuła zmęczenia, jednak krew w jej żyłach krążyła dziwnie szybko. Vicki nadal była wzburzona. Jej szczęki ścisnęły się mocno i nie chciały się rozkurczyć. Dziewczyna przykucnęła i docisnęła dłonie do skroni. Oddychała ciężko przez usta.
Nagle usłyszała jakiś odległy dźwięk. Odwróciła się gwałtownie. Na jej twarzy widniał nieprzyjemny grymas.
- Spokojnie, spokojnie - szepnęła delikatnym, miękkim głosem obca dziewczyna.
Zaczęła powoli zbliżać się do Victorii. Z każdym jej krokiem dziewczyna czuła się coraz lepiej, uspokajała się stopniowo. W tym samym momencie zaczęła uświadamiać sobie, co zrobiła. Opadła bezsilnie na ziemię i zakryła twarz dłońmi. Załkała cicho, zapominając o obecności nieznajomej.
Poczuła, jak dziewczyna obejmuje ją i delikatnie głaszcze po plecach.
- Już dobrze, nic się nie dzieje - powiedziała uspokajająco. - Co się stało? Nie spiesz się, mi możesz się wypłakać.
Victoria czuła się tak, jakby te wszystkie emocje, które ją ominęły, teraz przybyły ze zdwojoną mocą. Była przybita, smutna, zmęczona. Z trudnością łapała powietrze w płuca, a wyrzuty sumienia wbijały się w jej serce jak kołek.
- Ja... Pokłóciłam się z moją przyjaciółką - wyszeptała ciężko. - Jedyną przyjaciółką - pochyliła głowę i pociągnęła nosem.
Towarzyszka nie odpowiedziała. Victoria czuła jej obecność, słyszała jej cichy, regularny oddech. W głowie brzęczała jej jedna, niespokojna myśl. Łzy nagle przestały płynąć. Ogarnął ją inny typ niepokoju. Smutek odszedł w zapomnienie, a blondynka zauważyła, że nie wie, jak wygląda rozmówczyni ani otoczenie. Gwałtownie podniosła głowę i rozejrzała się.
Siedziała na polanie, otoczona trawą i dziwnymi roślinami. Gdzieś w oddali majaczyły budynki Wrocławia, a gdzieś z pobliskich krzewów dobiegały ją przyjemne dźwięki śpiewu niewidocznego ptaka. W przerwach od jego arii, Vicki mogła usłyszeć szum wiatru i liści. Od czasu do czasu, z najprawdopodobniej sporej odległości słychać było przejeżdżający samochód. Zmrużyła oczy, starając się odnaleźć trzecią osobę, której obecność wyczuwała wspólnie ze swoją towarzyszką. Podniosła się, jednak nadal nikogo nie dostrzegła. Tylko u jej nóg siedziała na ziemi dziewczyna.
Victoria przyjrzała jej się dokładnie. Starała się nie zwracać uwagi na jej nagłe zdziwienie, wywołane najpewniej niezwykłym kolorem jej oczu. Nastolatka miała krótko obcięte włosy o naturalnie rudym odcieniu, delikatnie wpadającym w brąz. Aktualnie dziwnie rozszerzone źrenice okalane były przez niezbyt intensywne, zielone tęczówki. Skórę miała gładką, pozbawioną niedoskonałości, upiększoną niezbyt dużą ilością delikatnych piegów. Jak większość rudych osób odznaczała się bladą cerą. Jej twarz była dziewczęca, widać było jednak, że dziewczyna chce zrobić z siebie kogoś wyglądającego niebezpiecznie. Nos nie zajmował dużo miejsca na jej obliczy, podobnie jak usta, które niewielki rozmiar nadrabiały zdrowym, różowym kolorem. Po jej siedzącej postawie można było wywnioskować, że jest wysoka i szczupła. Ubrała się w wygodne, sportowe ubrania - trampki, rozciągliwe, materiałowe rurki i luźny T-shirt. Pomimo niezbyt przyjemnego wiatru, nie dygotała. Wyglądała tak, jakby nie zwracała uwagi na pogodę.
Rudowłosa podniosła się, wyraźnie górując nad niską Victorią. Uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę na powitanie. Blondynka grzecznie powtórzyła jej gest.
- Jestem Dalia - powiedziała. - Być może mnie kojarzysz. W końcu chodzimy do jednej klasy.
- Raczej nie - odparła Victoria zgodnie z prawdą. Nieco zdziwił ją fakt, że nigdy nie zwróciła uwagi na rozmówczynię.
- No cóż - zaśmiała się Dalia. - Szkoła nie jest moim ulubionym miejscem, więc nie przychodzę tam często. Właściwie to zjawiam się tylko na sprawdziany, kartkówki i na tyle lekcji, na ile muszę, by być klasyfikowaną.
- To dużo wyjaśnia - powiedziała Vicki. - Ale jakoś i tak nikogo mi nie przypominasz. Na zdjęciu klasowym też Cię raczej nie było - na to zdanie Dalii znikł uśmiech z twarzy, jednak nie skomentowała. - Zapomniałam się przedstawić. Jestem Victoria.
- Ciężko Cię nie znać - odparła rudowłosa. - Przepraszam, że pytam, ale ciekawość nie daje mi spokoju. Nosisz soczewki, czy to tak naturalnie masz ciemnoniebieskie tęczówki? - W jej oczach Vicki dostrzegła dziwny błysk.
- "Naturalny" - prychnęła Vicki. - Ciężko powiedzieć, żeby był naturalny, ale nie, nie noszę szkieł kontaktowych. Mam takie oczy od... no.
Dalia przyjrzała jej się dłużej, niż byłoby to taktowne, a jej źrenice rozszerzyły się. Odsunęła się nieco od Vicki.
- Nie musisz się mnie bać, nie gryzę - mruknęła blondynka pod nosem.
Rudowłosa zaśmiała się, jakby to, co jej rozmówczyni powiedziała, było śmieszne, po czym zrobiła przepraszającą minę.
- Hehe - ponowiła śmiech, tym razem sztucznie i nerwowo. - Po prostu... Po prostu zobaczyłam za tobą osę, a ja mam na nie uczulenie - wymyśliła na poczekaniu.
- Tak, przypuśćmy, że ci wierzę - odparła Vic, chcąc zakończyć krępującą rozmowę.
- Przepraszam, nie bądź... - urwała Dalia.
Z lewej strony dobiegł je głośny szelest, a po nim chrupnięcie. Obie odwróciły się w tym kierunku. Victorii przyspieszyło tętno, ale rudowłosa dziewczyna wydawała się dziwnie spokojna. Zmrużyła tylko groźnie oczy.
- Chodź - powiedziała i uśmiechnęła się. - Odwiozę cię do miasta Bestią.
- Do miasta? - spytała Vicki, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że jest aż tak daleko. - Chyba ten bieg był dłuższy, niż myślałam...
- Przybiegłaś aż tutaj? - zdziwiła się Dalia. Sądziłam, że ktoś cię tu podrzucił, skoro siedzisz obok drogi. No, ewentualnie, że tak wczoraj zabalowałaś - zaśmiała się z własnego żartu.
Victoria spojrzała na nią i uśmiechnęła się gorzko. W końcu poprzedniego dnia była na imprezie, ale nie było tam tak, jak rudowłosa musiała sobie wyobrażać.
Dalia ponownie przyjrzała się krzewom. Złapała Vicki za nadgarstek i pociągnęła ją w nieznanym kierunku. Blondynkę zmroziło. Trzymająca ją dłoń była delikatna, niezbyt silna, ale też nie krucha, mimo to czuła w jej dotyku coś niepokojącego i ostrzegającego. Dziewczyna spojrzała na Dalię. Miała zacięty, skupiony wyraz twarzy. Wyglądała też na nieco zaniepokojoną. Starała się szybko przebyć drogę, niemal ciągnąc blondynkę za sobą i nie zważając na protesty, które kilka sekund temu tamta wszczęła. Mocno i pewnie dociskała stopy do nierównego podłoża.
- Jesteśmy - odparła zimno..
Dziewczyny stały obok drogi. Akurat przejeżdżał obok nich samochód, kierując się w stronę miasta. Rudowłosa oddaliła się nieco, zostawiając Vicki, która właśnie masowała obolały, delikatnie zaczerwieniony nadgarstek.
Victoria odskoczyła w bok, gdy usłyszała groźny, mocny ryk silnika. Po chwili Dalia wynurzyła się na maszynie z zarośli. Na sobie miała skórzaną, czarną kurtkę i dobrze dopasowany kask tego samego koloru.
- To jest Bestia. Wsiadaj! - krzyknęła, aby blondynka mogła ją usłyszeć. - Weź sobie kurtkę i kask!
Na siedzeniu leżał identyczny z wyglądu ekwipunek, był jednak nieco mniejszy od kostiumu Dalii. Victoria założyła go, dziwiąc się, że pasuje idealnie.
- Skąd znasz mój rozmiar? I jakim cudem masz coś w nim przy sobie? - spytała.
- Jestem przygotowana na wszystko!
Przed wsiadnięciem na Bestię, Vicki przyjrzała jej się. Był to model Yamaha VMAX o idealnie czarnej obudowie i akcesoriach, nie zniszczonych nawet najmniejszym otarciem. Metalowe elementy błyszczały, gdy padały na nie promienie słoneczne. Na maszynie Dalia prezentowała się groźnie i seksownie, nawet ubrana w luźne, niepasujące do motoru, ubrania.
Victoria zawahała się. W końcu nie znała dziewczyny i nie wiedziała, czy może jej zaufać. Zdawała sobie jednak sprawę, że nie będzie miała innego sposobu na powrót do domu. Nie mogłaby zadzwonić do taty i poprosić, aby przyjechał na obrzeża miasta. Na pewno zadawałby dużo pytań i martwiłby się. Jak miałaby wytłumaczyć mu powód bycia poza Wrocławiem? W jaki sposób wyjaśnić przybycie tam?
Dochodząc do wniosku, że musi zaryzykować, Victoria zapięła kurtkę i z trudem wdrapała się na dość wysoki motor. Złapała Dalię w pasie i powiedziała, że mogą ruszać. Bestia zamruczała pod nimi i ruszyła, wzbijając tumany kurzu. Motor szybko się rozpędził, przekraczając dozwoloną prędkość. Vicki wsłuchiwała się z zachwytem w odgłosy pracy nowiutkiej maszyny. Od dzieciństwa kochała te pojazdy, jednak nigdy nie było jej stać na zakup lepszego modelu. W jej garażu stał tylko stary, zardzewiały i niestety niesprawny motor, którego żaden mechanik nie potrafił naprawić. Miarowe wibracje silnika, odczuwalne na całym ciele, przypominały jej czasy, w których jeździła do wujka na wakacje. Był on prawdziwym miłośnikiem motoryzacji i najprawdopodobniej to on sprawił, że Vicki także ją pokochała. Miała w pokoju skrzynkę schowaną pod łóżkiem, w której trzymała najbardziej wartościowe wydania czasopism, do których dostępu nie miała nawet Diana.
Na wspomnienie jej imienia zgryzła mocno zęby, powstrzymując się od płaczu. Objęła Dalię w pasie z większą siłą, niż powinna.
- Ej, Victoria! - krzyknęła zielonooka. - Jak chcesz, żebym zwolniła, to po prostu powiedz!
- Nie, jest w porządku! - odpowiedziała nieco płaczliwie blondynka,
Po chwili motor zatrzymał się z piskiem opon. Dalia kopnęła delikatnie Vicki w kostkę, dając jej znak, że czas już zsiąść. Ta wykonała polecenie i przyjrzała się otoczeniu po zdjęciu kasku.
- Dalia, ja u nie mieszkam - powiedziała zaniepokojona.
- Eh, Vicki - westchnęła rudowłosa. - Nie mówiłaś mi, gdzie mam cię odwieźć. Mieszkam tu - wskazała na budynek. Wejdź na chwilę, napijemy się czegoś i pogadamy.
Gdy przestała mówić, wprowadziła Bestię do garażu. Victoria zauważyła, że stoją w niej jeszcze dwa motory, nieco gorsze od VMAXa, jednak nadal jedne z lepszych, jakie znała i widziała. Dziewczyna powstrzymała się od podejścia do pojazdów i zachwycania się nimi. Dalia zauważyła, że blondynka przygląda się motorom i uśmiechnęła się.
- Umiesz jeździć? - spytała, zamykając garaż i podchodząc do Vicki.
- Kiedyś umiałam - przyznała. - Ale to było dawno temu...
- Szkoda - odparła Dalia. - Gdybyś powiedziała, że tak, to byśmy pojeździły razem.
- Ach, wiesz co? Chyba nagle mi się przypomniało, jak się jeździ! Chodźmy - rozentuzjazmowała się Victoria.
- Dobra, innym razem - zaśmiała się z jej reakcji rudowłosa i otworzyła drzwi kamienicy.
Dziewczyny weszły na pierwsze piętro, a następnie do mieszkania, dokładnie dwóch połączonych. Pomieszczenia wyglądały na wyremontowane kilka lat temu i niezniszczone intensywnym użytkowaniem. Sypialnia nie wyróżniała się na tle innych pokojów nastolatek - były tam niepościelone łóżko, ściany oklejone plakatami Linkin Parku, Green Daya i innych dobrych zespołów. Dalia zatrzymała się w kuchni.
- Chcesz herbaty, kawy, czekolady? - zapytała, stojąc obok szafki.
- Kawy - odparła Victoria.
- Mleka, cukru?
- Nie, dziękuję.
Victoria położyła się na kanapie w salonie i złapała się za głowę. Czuła, że okropnie martwi się o swoje stosunki z Dianą. Łzy popłynęły jej po policzkach, zalewając jej twarz nieprzerwanymi strumieniami. Zmęczenie dniem spowodowało, że jej oczy zaczęły powoli się zamykać.
Ostatnim, co pamiętała, było delikatne przykrywanie jej ciepłym, miłym kocem...
__________________________
W końcu czwarty rozdział :) . Przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale miałam ostatnio sporo na głowie. Postaram się dodać kolejny jak najszybciej, ale idzie koniec roku, muszę poprawiać oceny... Pewnie jak każdy z was z resztą. Proszę o komentarze.
Muszę przyznać, że bardzo mnie zaciekawiłaś tym opowiadaniem. Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały;) Pozdrawiam i życzę weny;)
OdpowiedzUsuńojej, ciesze sie, ze tu wpadlam i ciesze sie, ze poznalam wiktorie i ze poznalam jej historie, tez sie ciesze. I zostane, wiec poczekam na nowosc ;d
OdpowiedzUsuńJest dobrze, podoba mi się. Dalia wydaję mi się ciekawą osobą. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńKrótko, zwięźle i na temat: Dalia - TAK, Diana - NIE. W ogóle Dalia zdobyła moje serce zamiłowaniem do motorów, już ją lubię, lubię bardzo, a nawet bardzo bardzo! No i ogólnie wydaje się sympatyczna, mam nadzieję, że zostanie tu na dłużej :) W ogóle, to mam tak samo jak Vic, jak się mocno wkurzę, to też biegnę przed siebie, a potem się znajduję w jakichś polach. No, nie będę przedłużać, podoba mi się i czekam na nowość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Jeny już myślałam że ta Dalia to kolejny gwałciciel. Ha ruda, fajnie. Coś ona mi się nie podoba ale pisz szybko następny rozdział bo chce wiedzieć jak to się dalej potoczy. Pewnie ta Dalia zamknie ją w piwnicy albo nie wypuści z domu. Dodawaj V .
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuń